eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Dyskredytacja - atak na wiarygodność firmy

Dyskredytacja - atak na wiarygodność firmy

2008-07-02 13:47

Przeczytaj także: Analiza Kluczowych Czynników Sukcesu


W tym drugim przypadku jest to dyskredytacja cudzej akredytacji lub dyskredytacja cudzej dyskredytacji — a więc metadyskredytacja. Otóż istnienie właśnie takiej płaszczyzny — nie dyskredytacji (i kontrdyskredytacji) po prostu, ale metadyskredytacji — umożliwia zastosowanie w strategii manipulatorskiej znacznie bardziej wyrafinowanego chwytu niż posługiwanie się detalicznymi zarzutami, krytykami czy karykaturami merytorycznymi lub pseudomerytorycznymi, odnoszącymi się do konkretnych sytuacji, konkretnych wypowiedzi lub czynów.

Wprawdzie i taki chwyt jest wydajny: pod pozorem zajęcia się jakimś konkretnym szczegółem, udając krytykę merytoryczną detalu i umiar dżentelmena, możemy zręcznie przemycać sugestywne uogólnienie: taki po prostu on jest, w ogóle, z natury swojej. Ale niedogodność podobnej taktyki polega na tym, że nie zawsze pozwala ona na kumulację efektu zniesmaczenia, obrzydzenia, niechęci, nieufności czy śmieszności. Zachowanie pozoru nieciągłości i nietotalności krytyki niekiedy zmusza do powtarzania wysiłków, do powtórnego zaczynania „od zera”. Jest to takie marnotrawstwo wysiłków na rzecz napiętnowania i wykluczenia adwersarza, jak gdybyśmy za każdym razem chcieli go skazać podwójnie — z tytułu bieżącego zarzutu i z tytułu recydywy, nie mogąc jednak tego zrobić z powodu urzędowego zatarcia kary i formalnej niekaralności.

Tymczasem można lepiej wykorzystać własne wysiłki o posmaku dyskwalifikacyjnym i dyskryminacyjnym. Konsekwentne piętrzenie rytuałów i procedur metadyskredytacji umożliwia przeniesienie pojedynku na poziom samego „rozdzielnika wiarygodności i słuszności”, na poziom „abonamentu racji” i „abonamentu odrzucenia”. Bowiem płaszczyzna „walki o wiarygodność” i „walki przeciw niewiarygodności” (zamiast spierania się w konkretnych sprawach) to medal, który ma dwie strony.

Już samym hasłem wiarygodności można zacisnąć pętlę na szyi przeciwnika. Jest to hasło nośne, ponieważ intuicyjnie nawet przez nieintelektualistów odbierane jest jako kryterium właśnie, jako metawartość (tzn. wartość regulująca zasady wyboru wartości). Zatem jeśli pierwsi podnosimy żądanie, aby przeciwnik się uwiarygodnił, skutecznie wykręcając się od równoprawnej dyskusji i narzucając „oczywistość”, że widocznie wiarygodny nie jest, to nie jesteśmy odbierani na podobieństwo chama, który przepycha się i wymusza dla siebie pierwszeństwo w kolejce, ale jako strażnicy nadrzędnych reguł.

Zamiast więc wdawać się w spór merytoryczny, w którym podlegamy takiej samej ocenie i kontroli społecznej jak wszyscy uczestnicy i ryzykujemy porażkę, już w punkcie wyjścia przenosimy starcie na płaszczyznę metawartości, a jako inicjatorzy tej zmiany automatycznie zostajemy sędziami. Żądamy od naszego przeciwnika, aby najpierw się uwiarygodnił, zanim pozwolimy mu działać i być wysłuchanym. Niech udowodni, że nie jest wielbłądem. A ponieważ uwiarygodnić się może tylko tymi działaniami i wypowiedziami, do których się nie dopuszcza lub które się tendencyjnie komentuje, a priori zaś powtarzamy, że i tak jest niewiarygodny, czego dowodzi również to, że nie potrafi innych przekonać ani nic zdziałać, tylko wciąż się tłumaczy — już się z tego nie wyplącze. Zamknęliśmy go w błędnym kole, a przy okazji niepostrzeżenie zwolniliśmy siebie z reguł konkursu i warunków uczestnictwa. My już nie musimy się uwiarygodnić, my uwiarygodniliśmy się egzekwowaniem wymogu wiarygodności tudzież wykazaniem jego niewiarygodności. A właściwie to on sam uwiarygodnił nas swą organiczną niezdolnością do uwiarygodnienia.

Niewypowiedzianym założeniem takiego nastawienia do sporów politycznych i ideologicznych jest przekonanie o istnieniu katalogu podmiotów wiarygodnych (porządnych ludzi, autorytatywnych instytucji, zbawiennych i niepokalanych sił społecznych itd.). To, co wygłaszane jest przez kogoś spoza tego przyzwoitego, namaszczonego grona, a zwłaszcza przez kogoś przeciwstawionego mu, jest już w punkcie wyjścia wątpliwe, a nawet podejrzane; przede wszystkim jednak niegodne uwagi. Podobnie jest z kwestią, jak się mówi czy działa. Potocznie określa się to jako abonament na prawdę, słuszność, ideowość.

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: